Spotkanie w sprawie przyszłości szkoły i oddziału przedszkolnego w Lginiu, które odbyło się 10 lutego 2025 roku, miało być okazją do konsultacji społecznych. Okazało się jednak jedynie jednostronnym przekazaniem informacji o decyzjach już podjętych. Wszelkie głosy krytyczne spotkały się z lekceważeniem i unikaniem rzeczowej dyskusji.
Lekceważenie mieszkańców
Zacznijmy od rażącego lekceważenia mieszkańców przez przedstawicieli rady miejskiej. Podczas zadawania pytań pani Knaflewska-Walkowiak na każdą niewygodną uwagę odpowiadała z drwiną: „Nie mamy o czym rozmawiać”.
Brak realnych konsultacji
Spotkanie, które miało mieć formę konsultacji, okazało się jedynie „informowaniem” (jak określili to sami radni) o tym, co rodzice powinni zrobić dalej. Na zarzuty dotyczące braku próby podjęcia dialogu konsekwentnie odpowiadano frazesami o „niżu demograficznym” i „ekonomii”.
Na pytania dotyczące realnych oszczędności wynikających z zamknięcia placówki oraz konkretnych kwot nie udzielono żadnej odpowiedzi. „Burmistrz wie” – taki komunikat miał wystarczyć mieszkańcom.
Decyzja zapadła bez udziału społeczności
Społeczność została poinformowana po fakcie. Przed głosowaniem nad uchwałą intencyjną nie zorganizowano żadnego spotkania z mieszkańcami ani nie podjęto najmniejszej inicjatywy. Uzasadnienie? „Bo temat wraca co dwa lata”.
Na argumenty, że decyzja o zamknięciu szkoły jest działaniem krzywdzącym dla lokalnej społeczności, usłyszeliśmy jedynie: „Ale to jest tylko uchwała intencyjna”. Przypomnijmy jednak – to miasto samo wystąpiło z wnioskiem o likwidację placówki, jednocześnie przerzucając całą odpowiedzialność na kuratorium.
Brak konkretnego planu
Jedynym rozwiązaniem zaproponowanym przez miasto było: „Możecie utworzyć sobie stowarzyszenie”. To propozycja od władz, których nadrzędnym celem powinno być zapewnienie równego dostępu do edukacji, a nie przerzucanie odpowiedzialności na mieszkańców.
Mamy do czynienia z całkowitym zignorowaniem społeczności lokalnej i działaniem na przysłowiowy „rympał”, bez przedstawienia jakichkolwiek symulacji, wyliczeń, konkretów czy szerszego planu. Brakuje czegokolwiek opartego na faktach, zamiast powtarzania frazy „niż demograficzny”.
Z wyliczeń jednego z mieszkańców wynika, że różnica w kosztach związanych z przeniesieniem dzieci ze Szkoły Podstawowej w Lginiu do placówki miejskiej to około 250 tys. zł rocznie. Tymczasem miasto wynajmuje powierzchnię pod siłownię za około 15 tys. zł miesięcznie, co daje 180 tys. zł rocznie, co budzi pytania o priorytety wydatkowe samorządu.
Działania burmistrza i samorządu
Burmistrz osobiście uczestniczył w otwarciu pomostu w Lginiu, organizując dla mieszkańców wydarzenie o charakterze festynu. Jednak na spotkanie dotyczące przyszłości dzieci swoich wyborców już nie dotarł. Wysłał dwójkę radnych i kierownika wydziału, którzy nie posiadali podstawowej wiedzy potrzebnej do prowadzenia dyskusji i argumentacji.
Oba te wydarzenia miały miejsce w tej samej miejscowości – w Lginiu. To chyba wystarczająco pokazuje, co ma większe znaczenie w naszym mieście.
Podsumowanie
Igrzyska. Dajmy ludziom igrzyska…
PS. Wisienką na torcie, pokazującą „szacunek” dla wyborców, była sytuacja, gdy podczas zadawania pytania przez jedną z osób radni wstali, założyli kurtki i skierowali się do wyjścia. Pani Knaflewska-Walkowiak była gotowa do wyjścia wcześniej – od co najmniej pięciu minut nie uczestniczyła w dyskusji. Najwyraźniej obrażona na kogoś z obecnych, postanowiła zakończyć spotkanie z „gawiedzią”.
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
Ładnie się bawią, ładnie 🙂 po co w takim razie przyjeżdżali?
Może myślą, że na wioskach ludzie jeszcze z drzew nie zeszli ?!Czytajac to , to trochę maja takie podejscie.
To się nazywa „arogancja władzy” proszę Państwa. Do tego jednak doprowadziliście sami wybierając takich a nie innych ludzi-(zarówno burmistrza jak i radnych), nie słuchając głosów rozsądku, które się pojawiały.