Motto:
Jest autopoprawka w podstawie prawnej. Zaraz w pierwszej linijce: z dnia 8 marca 1990 roku O samorządzie gminny-m. Dopisać ,,m”.
(Przewodnicząca Rady Miejskiej, XIV Sesja Rady Miejskiej we Wschowie, 23 stycznia 2020)
Szanowni państwo. Chciałam tutaj zgłosić autopoprawkę do tego projektu uchwały na druku 142. Mianowicie w rozdziale 7, punkt 2. W zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej i sportu. Środki planowane na organizacje – nie 260, a 160 tysięcy złotych. I dopowiem tylko tutaj, że są to pieniądze przesunięte na wsparcie dla powiatu wschowskiego, jeśli chodzi o remont, czy modernizację wcześniej wspomnianych dróg. Dziękuję bardzo.
(I Wiceburmistrz Miasta i Gminy Wschowa, XIV Sesja Rady Miejskiej we Wschowie, 23 stycznia 2020)
To teraz na mnie kolej.
Kochani moi, kochaniutcy etc.
Stowarzyszenia, kluby sportowe to są takie… jakby je tu nazwać, hmm, no takie… brakuje mi teraz odpowiedniego słowa takiego. Najgorzej, jak człowiek ma pustkę w głowie. Człowiek chyba jest pusty w środku, jak pustkę ma w głowie, czyż nie? Żeby nie wiedzieć, jak je, te stowarzyszenia, czy kluby, jak je jednym słowem ugryźć? Bo chodzi o to, że czy nie można było w ogóle nie przyznawać środkom tym, tym, jakby je tu nazwać, no wiecie – to takie małe, bezbronne niby, a wiadomo, że to eNGieO jest, jak to się mówi w pewnych podejrzanych kręgach, pewnie słyszeliście nie raz. Z balkonu widzę te takie, nie wiadomo jak to się ma ubrać. Czy na wiosnę, czy zimę? W krótkich spodenkach, czy w garniturze? Boże chroń ino, bo już nie ma nas kto chronić. A nie – może by się ktoś znalazł, ale chyba musiałby się znaleźć ktoś, kto by szukał tego, kto miałby się odnaleźć, żeby nas chronić przed nimi, a to też nie wiadomo, czy by się udało. Więc nie. Nie, nie.
Wróć.
Od początku.
Zatem są takie, jakby, wiecie, stowarzyszenia i kluby sportowe i one są takie… hmm… kudłate są… Jakie by one jeszcze by tu były? No, niezbyt takie, czy ja wiem, rozgarnięte chyba. Za dużo może mają czasu wolnego, albo jeszcze gorzej. No też kiedyś byłem w takim czymś, składek nie płaciłem, tak pasożytowałem raczej (oglądaliście ten azjatycki ,,Parasite”? Tak? No, to wiecie o czym mówię). Raczej bardziej byłem taki azjatycki Parasite właśnie, może nawet ktoś za mnie te składki płacił (to bardzo możliwe), a potem nie miałem drobnych, jak przyszło co do czego. To znaczy, to może nie jest dobry przykład. Bo skoro nie płaciłem składek, a nie miałem w jakichś określonych sytuacjach drobnych, to wynikałoby z tego, że to nie jest wina stowarzyszeń, czy tam klubów. Ale moja też nie, więc nie bądźmy tacy ,,ą”, ,,ę”, tacy bułka przez bibułkę. Naprawdę, ludzie, nie bądźmy naiwni. Nie ma tak, że nie wiadomo czyja wina. Zawsze, jak to mówią, coś jest na rzeczy, jakieś ziarno prawdy się tam znajdzie w tych stowarzyszeniach, że nie mogłem jak przyszło co do czego tych drobnych znaleźć. Mówię wam, nic się z niczego nie bierze. Raczej odwrotnie jest.
Więc tak, mam takie doświadczenie, że byłem w organizacji i powiem wam – no trauma. Gdzieś popołudniami, wieczorami mnie zmuszali, żebym przychodził… aż z trudem mi to przychodzi. To wyznanie takie szczere. Ludzie, to przecież gorzej niż za tego, no, wiecie o kogo mi chodzi, za… no mówcie, no… jak on tam miał… a już wiem – za czasów, kiedy armia była obowiązkowa. No, to tak sobie wyobrażajcie te organizacje i kluby, jak się położycie na płytkach w łazience po całym dniu i ze zmęczenia tak sobie leżycie błogo, to właśnie wtedy wyobrażajcie sobie, że to jak obowiązkowa armia jest. To pomaga.
A dasz ty dziecko do armii? Żeby ci gdzieś wywieziono do Iranu, czy innego kraju, gdzie prawie nikt nie mówi w twoim języku ojczystym? Dałbyś, dałabyś? Ja bym nie dał. I takie są te organizacje. Że normalnie, to by się im dzieci nie dało, ale przymus jest, żeby dać. Kurde. Co to za życie? W jakich my czasach żyjemy? Po co to komu? Na co to? A idź pan, wiesz pan gdzie. A idź pan i nie wracaj. W sensie, że tak się mówi do kogoś, żeby się oddalił. Broń Boże, nie do ciebie to mówię, który to czytasz. Ty, nigdzie nie idź. Gdzie ty zresztą byś poszedł, jak wszędzie wilki i łotry. Człowieku, weź się nie wygłupiaj. Zostań, weź ty czytaj, bo ja ci prawdę piszę, a nie nieprawdę. Prawda, to jest prawda. Słyszałeś kiedyś, żeby prawda nie była prawdą?
Także tego. Więc powiem wam jeszcze, że są proste słowa, tak, są takie słowa. Proste. Jak Polska, województwo, powiat, Wschowa, prezydent, marszałek, starosta, burmistrz, dyrektor, ale, żeby nie być przechylonym tylko w jedną stronę, to również mamy takie wyrazy, jak lekarz, kucharz, górnik, czy stewardessa. I co do nich to wątpliwości nie ma. Chyba przyznacie, że tak jest, prawda? Każdy z nas się tego uczył na lekcjach języka polskiego, czy geografii, czy innych lekcjach. A weźmy takie np. WSTK, albo TH, albo SKZW, albo te, no, mówcie – WULKS, czy WKM, czy… no ale sami już widzicie, że ciśnie się tylko na usta jedno zasadnicze, żeby nie powiedzieć teologiczne pytanie: czy was więcej matka nie miała? Nie to, żebym coś miał do matek, ale tak mi przyszło do głowy, że skąd te literki się tak biorą? Z alfabetu? Może z alfabetu, ale na pewno nie jest to nasz alfabet, tylko jakiś właśnie taki eNGieOsowski. Kto to wymyśla? Jest na to jakiś etat, żeby tak literkami siebie nazywać? Jak jest taki etat, no to proszę o tym w szczerych słowach poinformować społeczeństwo. Czemu WSTK, a nie np. LBZD? Co to za jakaś, że tak się wyrażę, infamia? Żeby nie było w takim np. Czas ART. litery ,,b”? A co? ,,B” jest jakieś gorsze? Ma jakiś kolor? Jest jednopłciowe? Jest uchodźcą? No ludzie. Weźcie się ogarnijcie na miłość boską. Przestańcie być tacy un terrible, jak mówią ludzie w kraju, do którego w każdej chwili można wyjechać, jak się tutaj nie podoba i to bez paszportu i proszę bardzo droga wolna. Także nie udawajmy, że tego nie ma, bo to jest. Na każdym kroku. I ja nie będę ze swoich podatków dawał na jakieś HZFO, czy inne tego typu. Szanujmy się. Chociaż tyle miejmy godności. Mamy jedno życie, a nie dwa, czy więcej. To nie jest jakaś gra na komputer, czy laptop, czy telefon.
I na koniec powiem, że tak, wysłałem już pismo do prezesa Netfliksa, do prezesa Jutuba i do prezesa Spotifaj. Wszędzie tam, gdzie niejaki Jaskier, śpiewa w imieniu eNGieOsów tę obrazoburczą piosenkę, żeby grosza dać Wiedźminowi i żeby sakiewką potrząsnąć. To naprawdę się bardzo źle kojarzy w dzisiejszych czasach. Co to za wymysły, żeby dać grosza, jak grosza nikt nie ma? Co to jest? Co to ma być? Czy my z tym: grosza daj, grosza daj, nie idziemy już za daleko? Czy my już aby jakiegoś mostu nie przekroczyliśmy, czy granicy dobrego smaku, czy jak to się mówi? Napisałem tam do nich i nie martwcie się, to będzie załatwione. Nie będzie żadnego grosza daj. Sam sobie daj, ty wiedźmiński eNGieOsie ty. I w głowę się puknij tą sakiewką. No.
Bardzo serdecznie dziękuję.
https://rklanblog.wordpress.com/